Powoli
zaczynała zapadać noc. Miętowa klacz wzięła z ziemi kilka gałązek i za pomocą
krzesiwa rozpaliła ogień. Potem wyjęła z podróżnego plecaka brązowy dziennik i
długopis po czym zaczęła coś skrzętnie notować.
„Pierwszy
dzień wyprawy kilka dni po milionie lat po narodzinach Celestii
Siedzę, idę,
znowu siedzę. Nawet nie wiem po co. Zaczęło się wszystko od ataku armii
chanterlinów (tak, dobrze przeczytałeś, a ja nie pomyliłam się w pisowni) na
Belatons High School. Jakiś nieznajomy kazał mi podążać do jakiejś czarnej
kropki na równie czarnej mapie (jest tak skurzona, że aż czarna). Nie wiem
dlaczego teraz idę po tym czarnym jak moja mapa lesie. Po prostu... niektórzy
ufają innym na intuicję. Moja intuicja mnie zmusiła, żebym mu zaufała. Jakby ci to wytłumaczyć... On był jak
żarówka. Żarówka świeci się i rozświetla
pomieszczenie, a sama świeci najjaśniej. Dzisiaj zdarzyło się cos dziwnego. Jak
podróżowałam obok tych chanterlinów (tak, jestem skazana na podróżowanie obok
tych krwiożerczych bestii) nieźle przyśpieszyłam i zrobiłam krótki przystanek.
Byłam głodna, więc rozpaliłam ognisko (a powinnam najpierw pomyśleć, a potem
zrobić). Rozłożyłam nad nim „grilla” z patyków i dałam na niego mięso. Dopiero
potem zaczęłam się rozglądać. Zajrzałam za krzaki, a tam... chanterliny
rozbijały obozowisko! Spanikowana szybko poszłam zgasić ogień. Zrobiłam kilka
gwałtownych ruchów i trzy chanterliny mnie zauważyły. Poszły za mną jak gdyby
nigdy nic. Uciekałam. Otoczyły mnie pod drzewem obok mojego ogniska. Potem
nagle pomyślałam o tym „żarówiastym” nieznajomym. Nagle otoczyło mnie światło i
zamknęło w tak jakby wielkiej kulce. Wzniosłam się w powietrze. Potem nie
widziałam nic. Jak się ocknęłam pod drzewem chanterliny leżały trupem. Ogniska
nawet nie było tylko obok leżało upieczone mięso. Wzięłam je i spojrzałam na
chanterliny. Dałabym głowę, że przez chwilę na tym drzewie był wyryty napis „Powodzenia!”,
a potem jak się przypatrzyłam wyparował. Wzięłam mój ekwipunek i galopem
pognałam przed siebie. Teraz jestem w tym bezpiecznym (miejmy nadzieję)
miejscu. Zresztą, i tak już pakuję bagaż. Jestem zmuszona nadrobić zaległości i
podróżować nocą.
Minty
Fresh
*o*
OdpowiedzUsuńMięsożerne kucyki, kryjmy się ludziska.
OdpowiedzUsuń