środa, 24 lipca 2013

Rozdział II

Zgodnie z życzeniem ciąg dalszy historii Tess (prawie na 3 strony w microsofcie)



Tess spojrzała przed siebie. Nie widziała nic. Po chwili obraz zaczął się rozjaśniać. Zobaczyła pokój i... kucyka! Tak, kucyka! I to nie byle jakiego. Miał róg, skrzydła, był wysoki... Przechadzał się po pokoju wte i wewte. W pewnym momencie wleciał szybko jakiś pegaz. Wylądował na podłodze i ciężko dysząc zaczął coś mówić.
-Mamy... panie... znaleźliśmy... pamiętnik... Clover... de... Clever...- nie zdążył dokończyć
Do Sali wbiegł jakiś fioletowy jednorożec.
-Panie!- krzyknął damskim głosem- Ona nie była Wyrocznią! Na końcu pamiętnika pisze, że zmarła...
-Milcz, Twitlight- odezwał się rzekomy „pan”- Jeśli ona nie żyje... W takim razie kto mógłby być wybranką Starswila?
Pegaz i jednorożec spojrzeli na siebie po czym wzruszyli ramionami.
-Sombra próbował nam odebrać pamiętnik- zaczęła jednorożka- Chyba mu zależało na tym, żebyśmy się o tym nie dowiedzieli...
-Tak- westchnął „pan”- Sombra... ostatnio dopuszcza się coraz gorszych wybryków.
-Na przykład?- zapytał niebieski pegaz i po chwili skulił się
„Pan” spojrzał na nią i odpowiedział:
-Kilka ludzkich dni temu zaatakował jakąś dziewczynę i jej brata. Nie miałem wyjścia, musiałem zainterweniować. Obecnie oboje są w szpitalu.
Jednorożec zaczął robić się niespokojny.
-A jeśli...- przerwała
Najwidoczniej bojąc się gniewu „pana”.
-Kontynuuj, Twitlight- powiedział
-Jeśli Wyrocznie nie jest kucykiem? Może jest człowiekiem? Jak wiemy Sombra zdobył pierwszą część paktu. My mamy drugą. Może właśnie z tej pierwszej wynika, że Wyrocznia jest człowiekiem? A może to  była właśnie ta dziewczyna którą zaatakował? Może właśnie w tej chwili wisi tutaj w powietrzu przygląda się nam i śmieje pod nosem?
Jednak Tess nie było do śmiechu. Sombra...
-Przecież on wypowiedział to imię gdy zaatakował nas ten dziwny byk!- pomyślała- To niemożliwe! Zresztą... to pewnie moja podświadomość czy coś...
W jednej chwili poczuła, że się zmienia. Nogi zaczęły dorównywać długości rękom, włosy stały się piękniejsze i (co najdziwniejsze) poczuła wiele zmian w twarzy! „Pan” spojrzał w jej stronę.
-Co ty tu robisz!?- rzucił ostro
Tess, czując, że dalej wisi w powietrzu uśmiechnęła się pod nosem.
-Wiszę w powietrzu, przyglądam się wam i jeszcze przy okazji śmieję pod nosem.
Jednorożec roześmiał się, ale pegaz ruszył prosto na nią, próbując uchwycić ją w swe kopyta. Znowu nastała ciemność. Tess usłyszała tylko głosy:
-Wyparowała!
-Ale jak to możliwe?
                                                                       ***
Tess zerwała się z łóżka. Rozejrzała się, westchnęła z ulgą i położyła z powrotem. Ten sen był taki realny...
-No nareszcie się obudziłaś- usłyszała głos brata.
Spojrzała w stronę źródła dźwięku. Na sąsiednim łóżku leżał jej brat. Rękę miał w gipsie.
-Co ci się stało?- zapytała
-Ach... jak cię targałem to nieźle się wywaliłem i złamałem rękę.- zaśmiał się
Tess dopiero teraz obudziła się w pełni.
-Jak długo tu leżymy?
-Trzy dni. Mnie może dzisiaj wypiszą. Chcieli tylko sprawdzić czy po tym wypadku nic mi nie jest. Mama zostawiła ci twój szkicownik.
Tess wzięła od brata szkicownik i ołówek i zaczęła szukać weny w małym pokoju szpitalnym. Wtedy go dostrzegła. Siedział sobie na ławce oparty o półkę z kartotekami. Trzeba szczerze przyznać, że wyglądał dziwnie. T-shirt galaxy, spodnie galaxy, trampki galaxy... Nawet włosy wyglądały trochę jak nasmarowane brokatem. To jeszcze nie było najdziwniejsze. On miał skrzydła! Szare, potężne... można powiedzieć, że wręcz anielskie.
-Facecik galaxy.- mruknęła Tess pod nosem
-Co mówiłaś?- zapytał Jack
-Skomentowałam wygląd tamtego...- zamilkła
Facet galaxy wyparował.
-Już nic- powiedziała Tess i zaczęła szybko rysować ołówkiem z pamięci faceta galaxy
Po chwili przyjrzała się uważnie skończonemu dziełu. Wyglądał dokładnie tak. Teraz tylko trzeba pocieniować... Kiedy już skończyła pokazała rysunek bratu.
-Przed chwilą widziałam go dokładnie w tej samej pozycji.- wyznała.- Może miałam omamy.
Jack zaskoczony odłożył szkicownik na biały stoliczek nocy i powiedział:
-Słuchaj Tess. To już zaczyna być nienormalne. Dokładnie taki sam facet uratował nam życie wtedy... no może nie miał na sobie stroju galaxy, ale miał taką pelerynę. Skrzydła chyba też miał. Ponoć świadkowie twierdzą, że po jakimś pół-godzinnym biegu bez przerwy ja też straciłem przytomność, a on nas potem zabrał do szpitala i prosił, żeby się nami zajęli. Recepcjonistka twierdzi, że dał jej numery do naszych rodziców.
-Serio!?- wykrzyknęła
-Też mi się to wydaje dość dziwne.
Tess spojrzała na swój szkic. Miała wrażenie, że gdzieś go już widziała, ale nie takiego. Jakby pod inną postacią...
-Najdziwniejsze jest to, że on mi się dzisiaj śnił...
-Żartujesz sobie ze mnie?
-Nie, Jack! Co ty? On serio mi się śnił tyle, że w moim śnie on był kucykiem...
-Kucykiem!?
-No przecież mówię. Mówił o nas... że jesteśmy w szpitalu... coś o jakimś Sombrze...
-On chyba wykrzyknął to imię kiedy ten byk nas zaatakował.
-Też mi się tak wydaje.

                                                                       ***

Tess opowiedziała bratu swój sen. Akurat kiedy skończyła przyszła pielęgniarka. Spojrzała surowo na rodzeństwo. Właściwie bez powodu.
-Czyj to był pomysł, żeby te okno otworzyć?!- krzyknęła
Tess spojrzała na brata.                  
-Nie wiem. Dałbym głowę, że jeszcze przed chwilą było zamknięte.- odpowiedział trochę zdziwiony
Pielęgniarka zaczęła mruczeć coś pod nosem o "kłamliwych smarkaczach", "zimnych wiatrach", "możliwych przeziębianiach" i "wielkiej nieodpowiedzialności". W końcu przekazała im informację, że zostali zwolnieni ze szpitala

2 komentarze: