Dzisiaj
omawiamy sztukę iluzji- zaczęła Księżniczka Twitlight- Czym jest iluzja, Rai
Saphire?
-Iluzja to
sztuka oszukiwania. Polega na stworzeniu sztucznych obrazów, lub wrażenia czy
uczucia.
-Podasz nam
jakieś przykłady?
-Płonący
ogień, wrażenie, że jest się samym, uczucie chłodu.
-Piątka.
Dzisiaj nauczymy się tworzyć iluzję i spróbujemy dostrzec różnicę pomiędzy
iluzją, a obrazem prawdziwym
Czyli nic
czego Galanteria by nie umiała,
***
-Dobrze-
pomyślała Galanteria po skończonych lekcjach- Jeśli chcę się dowiedzieć czegoś
o tej klątwie najlepiej zapytać osobę, która ma w niej udział.
A jedyną
osobą która miała w tym wszystkim udział i jest obecnie tu- w akademiku jest
Luna.
-Tylko gdzie
ja znajdę Lunę w piątek?
Nie
wiedziała czy to intuicja, czy po prostu logiczne myślenie kazały jej pójść do
pokoju wspólnego nauczycielek
-Świeeeetnie.
Tylko gdzie on jest?- wyszeptała
I w tym
momencie stało się coś dziwnego. Skrzydła Galanterii rozłożyły się i klacz mimo
woli zaczęła wznoście się w powietrze i pędzić z szaloną prędkością w
niewiadomym kierunku. Po pięciu minutach spadła z hukiem na ziemię przy jakichś
drzwiach.
„Pokój
wspólny nauczycieli i wychowawców”
Głosiła
tabliczka. Galanteria ostrożnie otworzyła drzwi. W niewielkim pokoju znajdowały
się dwa bujane fotele, stolik, kilka drzwi i kominek na którym wesoło trzaskał
ogień. Klacz podeszła do pierwszych drzwi i sprawdziła tabliczkę.
-Shadown
Light- przeczytała
Sprawdziła
po kolei każde drzwi. Na żadnym z nich nie widniało imię Luna, ani Celestia.
Klacz miała jeszcze torbę z podręcznikami w kopytach. Nie tylko z
podręcznikami. Klacz szybko wzięła torbę, i wyjęła z niej kopertę od Veidera.
Otworzyła najszybciej jak umiała.
„Księżyc i
słońce
Na niebie
Wiecznie
płonącym”
Galanterię
przeszły dreszcze. Na niebie płonącym... wojna? To miało jej pomóc dojść do
tego, że szykuje się jakaś wielka wojna? Chociaż... Nieee. Na niebie wiecznie
płonącym. Wojna nie trwa wiecznie. Klacz podeszła do kominka. Było na nim kilka
zdjęć i tyle.
-Niebo
przecież nie płonie wiecznie.- pomyślała Galanteria- Chyba, że... nie chodzi o
dosłowne niebo. Może to jakiś obraz? Nie... nieśmiertelne obrazy zaginęły wieki
temu, a żaden z nich nie przedstawiał nieba. Powiedzmy, że chodzi o obraz z
kamienia. Żaden ogień nie płonie wiecznie chyba, że to...
-Że to
iluzja- wyszeptała
Z czystej
głupoty włożyła kopyto do ognia zamykając oczy. Nic. Nie czuła żadnego bólu,
ciepła. Nic. Otworzyła oczy. Nie było już ognia ani kawałków drewna. Po prostu
była wnęka. Klacz spojrzała na \miejsce gdzie palił się ogień. Był tam obraz. Z
jednej strony gwiaździste niebo z księżycem, z drugiej- słońce i biały dzień.
Na trawie był znaczek z elementami harmonii. Klacz bez namysłu nacisnęła
księżyc i usłyszała jakby przesuwanie kamienia. Poszła dalej. Zobaczyła światło
i wskoczyła w nie.
-Galanterio,
co ty tu robisz?- usłyszała
Podniosła
głowę. Była w pokoju Księżniczki Luny.
-Nie czas na
wyjaśnienia.- powiedziała.- Nie umiesz się od jakiegoś czasu przemieniać w
Nightmare Moon, prawda?
Luna była
wyraźnie zaskoczona.
-Ja... od
jakiegoś czasu przychodzi mi to z trudem. O co ci chodzi, Galanterio?
-Nie jestem
Galanteria.- skłamała- Jestem posłannikiem kogoś... Tak czy inaczej ciąży nad
tobą klątwa. Nie wierz wiarygodnym źródłom.
Galanteria
nagle zapragnęła być w swoim pokoju. Zamknęła oczy. Po chwili otworzyła je.
-Gala skąd
ty tu...- usłyszała
-Lagoona!?
Jednorożka
przewróciła oczyma.
-Nie, nie
ja. Wysłannik z przyszłości. Powiedz lepiej skąd ty tu?
-Wydaje mi
się, że się teleportowałam z... nieważne. W razie czego byłam tu przez cały
czas.
-A o co...
-Miałam
ważną rzecz do zrobienia. Typowo Gardenską.
Wyjęła
szybko z torby podręcznik do zajęć praktycznych i przerzuciła na stronę o iluzji.
-A i jeszcze
jedno- powiedziała Galanteria- Moja torba na chwilę wyparowała, ale ja zdążyłam
wziąć podręcznik.
W tym
momencie do pokoju wparowała Celestia. Była zaskoczona.
-Długo tu
jesteś Galantr... to znaczy Galanterio?
-Dość
długo.- powiedziała
-Nie
wychodziłaś?
-Nie
przyszłam zaraz po...- spojrzała na torbę koło biurka- A! Tu jest moja torba.
-A stało się
coś z nią?- zapytała Celestia
-No... przez
chwilę jej nie było. Zdążyłam wyciągnąć podręcznik do zajęć praktycznych, a
kiedy się już pouczyłam chciałam przejrzeć podręcznik od technik zwiadowczych,
ale torby nie było. Szukałam jej z Lagooną. Nie znalazłyśmy. No a teraz...
chyba teraz się pojawiła.
-I nigdzie
nie wychodziłyście?
-Nigdzie.-
odpowiedziały
-A stało się
coś?- zapytała Galanteria
-Eee... nic.
Uczcie się dalej. Twitlight powiedziała mi, że zrobi kartkówkę z teorii i
praktyki.
Wyszła.
Galanteria wybuchnęła śmiechem.
-Jak ja to
zrobiłam?- zapytała samą siebie śmiejąc się dalej
Ciekawe, ciekawe...
OdpowiedzUsuńZ każdym rozdziałem ASM jest bardziej ciekawsze! *0*