niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział IX Z wizytą u Luny

Z okazji 21 obserwatorów. Rozdział średniej długości



Dzisiaj omawiamy sztukę iluzji- zaczęła Księżniczka Twitlight- Czym jest iluzja, Rai Saphire?
-Iluzja to sztuka oszukiwania. Polega na stworzeniu sztucznych obrazów, lub wrażenia czy uczucia.
-Podasz nam jakieś przykłady?
-Płonący ogień, wrażenie, że jest się samym, uczucie chłodu.
-Piątka. Dzisiaj nauczymy się tworzyć iluzję i spróbujemy dostrzec różnicę pomiędzy iluzją, a obrazem prawdziwym
Czyli nic czego Galanteria by nie umiała,
                                                                          ***
-Dobrze- pomyślała Galanteria po skończonych lekcjach- Jeśli chcę się dowiedzieć czegoś o tej klątwie najlepiej zapytać osobę, która ma w niej udział.
A jedyną osobą która miała w tym wszystkim udział i jest obecnie tu- w akademiku jest Luna.
-Tylko gdzie ja znajdę Lunę w piątek?
Nie wiedziała czy to intuicja, czy po prostu logiczne myślenie kazały jej pójść do pokoju wspólnego nauczycielek
-Świeeeetnie. Tylko gdzie on jest?- wyszeptała
I w tym momencie stało się coś dziwnego. Skrzydła Galanterii rozłożyły się i klacz mimo woli zaczęła wznoście się w powietrze i pędzić z szaloną prędkością w niewiadomym kierunku. Po pięciu minutach spadła z hukiem na ziemię przy jakichś drzwiach.
„Pokój wspólny nauczycieli i wychowawców”
Głosiła tabliczka. Galanteria ostrożnie otworzyła drzwi. W niewielkim pokoju znajdowały się dwa bujane fotele, stolik, kilka drzwi i kominek na którym wesoło trzaskał ogień. Klacz podeszła do pierwszych drzwi i sprawdziła tabliczkę.
-Shadown Light- przeczytała
Sprawdziła po kolei każde drzwi. Na żadnym z nich nie widniało imię Luna, ani Celestia. Klacz miała jeszcze torbę z podręcznikami w kopytach. Nie tylko z podręcznikami. Klacz szybko wzięła torbę, i wyjęła z niej kopertę od Veidera. Otworzyła najszybciej jak umiała.
„Księżyc i słońce
Na niebie
Wiecznie płonącym”
Galanterię przeszły dreszcze. Na niebie płonącym... wojna? To miało jej pomóc dojść do tego, że szykuje się jakaś wielka wojna? Chociaż... Nieee. Na niebie wiecznie płonącym. Wojna nie trwa wiecznie. Klacz podeszła do kominka. Było na nim kilka zdjęć i tyle.
-Niebo przecież nie płonie wiecznie.- pomyślała Galanteria- Chyba, że... nie chodzi o dosłowne niebo. Może to jakiś obraz? Nie... nieśmiertelne obrazy zaginęły wieki temu, a żaden z nich nie przedstawiał nieba. Powiedzmy, że chodzi o obraz z kamienia. Żaden ogień nie płonie wiecznie chyba, że to...
-Że to iluzja- wyszeptała
Z czystej głupoty włożyła kopyto do ognia zamykając oczy. Nic. Nie czuła żadnego bólu, ciepła. Nic. Otworzyła oczy. Nie było już ognia ani kawałków drewna. Po prostu była wnęka. Klacz spojrzała na \miejsce gdzie palił się ogień. Był tam obraz. Z jednej strony gwiaździste niebo z księżycem, z drugiej- słońce i biały dzień. Na trawie był znaczek z elementami harmonii. Klacz bez namysłu nacisnęła księżyc i usłyszała jakby przesuwanie kamienia. Poszła dalej. Zobaczyła światło i wskoczyła w nie.
-Galanterio, co ty tu robisz?- usłyszała
Podniosła głowę. Była w pokoju Księżniczki Luny.
-Nie czas na wyjaśnienia.- powiedziała.- Nie umiesz się od jakiegoś czasu przemieniać w Nightmare Moon, prawda?
Luna była wyraźnie zaskoczona.
-Ja... od jakiegoś czasu przychodzi mi to z trudem. O co ci chodzi, Galanterio?
-Nie jestem Galanteria.- skłamała- Jestem posłannikiem kogoś... Tak czy inaczej ciąży nad tobą klątwa. Nie wierz wiarygodnym źródłom.
Galanteria nagle zapragnęła być w swoim pokoju. Zamknęła oczy. Po chwili otworzyła je.
-Gala skąd ty tu...- usłyszała
-Lagoona!?
Jednorożka przewróciła oczyma.
-Nie, nie ja. Wysłannik z przyszłości. Powiedz lepiej skąd ty tu?
-Wydaje mi się, że się teleportowałam z... nieważne. W razie czego byłam tu przez cały czas.
-A o co...
-Miałam ważną rzecz do zrobienia. Typowo Gardenską.
Wyjęła szybko z torby podręcznik do zajęć praktycznych i przerzuciła na stronę o iluzji.
-A i jeszcze jedno- powiedziała Galanteria- Moja torba na chwilę wyparowała, ale ja zdążyłam wziąć podręcznik.
W tym momencie do pokoju wparowała Celestia. Była zaskoczona.
-Długo tu jesteś Galantr... to znaczy Galanterio?
-Dość długo.- powiedziała
-Nie wychodziłaś?
-Nie przyszłam zaraz po...- spojrzała na torbę koło biurka- A! Tu jest moja torba.
-A stało się coś z nią?- zapytała Celestia
-No... przez chwilę jej nie było. Zdążyłam wyciągnąć podręcznik do zajęć praktycznych, a kiedy się już pouczyłam chciałam przejrzeć podręcznik od technik zwiadowczych, ale torby nie było. Szukałam jej z Lagooną. Nie znalazłyśmy. No a teraz... chyba teraz się pojawiła.
-I nigdzie nie wychodziłyście?
-Nigdzie.- odpowiedziały
-A stało się coś?- zapytała Galanteria
-Eee... nic. Uczcie się dalej. Twitlight powiedziała mi, że zrobi kartkówkę z teorii i praktyki.
Wyszła. Galanteria wybuchnęła śmiechem.

-Jak ja to zrobiłam?- zapytała samą siebie śmiejąc się dalej

1 komentarz:

  1. Ciekawe, ciekawe...
    Z każdym rozdziałem ASM jest bardziej ciekawsze! *0*

    OdpowiedzUsuń