poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział VI Atak

Pierwszy jest, a za chwilę będzie drugi. Miłej lektury!



Minty obudziła się. Nie wiedziała o co chodzi. Coś nie dawało jej spokoju.
-Może miałam jakiś koszmar?- pomyślała
Usilnie próbowała przypomnieć sobie co takiego jej się śniło. Na próżno. Znowu położyła się, myśląc, że wkrótce zaśnie. Nagle usłyszała jakiś szelest. Natychmiast podniosła się i zaniepokojona podeszła do okna. Za nim latały dziwne chanelingi z włóczniami. Minty nierozważnie otworzyła okno. Jeden z chanelingów wpadł do pokoju. Wycelował w Minty włócznią. Chybił. Drugi raz. Tym razem celnie. Ugodził włócznią bok Minty. Klacz podbiegła do okna, zamknęła jej i rzuciła zapaloną lampka nocną w chanelinga. Ten zaczął się palić. Klacz upadła na betonową podłogę. Gdyby tylko wiedziała, że ostrze było zatrute...
                                                                               ***
Minty powoli otwarła oczy. Otaczało ją światło. Czuła się tak, jak wtedy, kiedy rozmawiała z czarnym alicornnem z tą różnicą, że wtedy było ciemno. Spróbowała wstać. Poczuła tylko przeszywający ból. Nawet nie zauważyła, ze jakieś niekucykowe stworzenie odziane w biel podeszło do niej. Położyło jej kopyto na ramieniu. Wzdrygnęła się. Ból natychmiast ustał.
-Witaj- powiedziało
Minty odwróciła się i odsunęła.
-Kim pan je... jest?- klacz zaczynała się jąkać
-Sojusznikiem, na twoje szczęście- powiedział- Dobrze ci radzę, uciekaj stąd jak najprędzej. Częściowo rozumiesz co tu się dzieje.
-Częściowo?
-Tak. Częściowo.
Rzucił Minty jakaś mapę.
-Musisz dotrzeć w miejsce zaznaczone czarną kropką. Daj mi ten naszyjnik z klejnotem. Będziesz musiała podróżować obok armii chanterlinów, a dzięki temu naszyjnikowi mogą cię zlokalizować.
-Ale...- zaczęła Minty
-Dobrze ci radzę, zastanów się kogo naprawdę uważasz na sojusznika.
Już miał odejść, kiedy do Minty dotarło co powiedział. Nie chanelingi. Chanterliny.
-Co to są te chanterliny?- zapytała
Nieznajomy odwrócił się.
-Ech...- westchnął- Chanterliny należą do nadstworzeń...
-Że co?
-Nadstworzenia do magiczne zwierzęta powstałe w procesie ewolucji. Ich nazwa zazwyczaj zostaje zmieniona. Od zwykłych stworzeń tego gatunku różnią się większa mocą i innymi przyzwyczajeniami. Na przykład... naddragonequus to dragoenus. Potrafi siać chaos tyle, że potrafi sprawić by jego efekty były nieodwracalne. Posiada jeszcze wiele innych zdolności, ale nie będę filozofować.
-A te chanterliny?
-Wyjątkowo mroczne stworzenia. Żywią się śmiercią wroga i krwią. Tak jak chanelingi potrafią się przemieniać w dowolnego kuca, z tą różnicą, że one zyskują również jego pamięć. Są od ich zwykłej formy szybsze, inteligentniejsze i silniejsze. Dysponują również większą mocą. Najlepszą bronią na nich jest światło. 
-A mogę wiedzieć o co panu chodzi z tym naszyjnikiem?
-Chodzi mi głównie o to, że nie należy on ani do ciebie, ani do Veidera.
-A więc on tak się nazywa- pomyślała Minty
-Ten naszyjnik zawierał potężną moc.- nieznajomy kontynuował- Obecnie służył tylko po to, by jak zrobisz to co trzeba zlokalizować cię i zniszczyć.
-Ale dlaczego on...
-Na to pytanie nie mogę ci odpowiedzieć. Za dużo byś wiedziała, a wróg z tego powodu chciałby cię zlikwidować i raczej bardziej by się do tego przyłożył.

Nieznajomy odszedł, a Minty pozostała sama w ciemnościach.

1 komentarz: