piątek, 17 maja 2013

Rozdział VII Rozmowa

Darujecie mi w końcu, czy mam was zamęczać ASM-em tak żebyście nie umieli nadążyć? OK, a tak na poważnie. Z tego rozdziału dowiecie się kilku nowych ciekawych rzeczy (tak samo jak w rozdziale o przemyśleniach). Pojawi się nowe tajemnicze pojęcie które zostanie wytłumaczone wiele, wiele, wiele rozdziałów potem. Chociaż... jeśli będziecie mnie bardzo prosić może ulegnę i wytłumaczę o co chodzi.


Nudne poniedziałkowe lekcje. Galanteria siedziała w ławce. Była jedyną osobą w klasie. Chciała na spokojnie pomyśleć. Coś mówiło jej, że wczorajsze wydarzenia to tylko cisza przed burzą. Podeszła do okna. Pusto. Otworzyła drzwi. Na korytarzy kuce bawiły się z dala od klasy. Podeszła do ławki na której siedziała. Zdjęła plecak z haczyka. Otworzyła zamek i zaczęła czegoś szukać. Znalazła. Piękny ozdobny zeszyt. Otworzyła go na ostatniej stronie. Właśnie tam Galanteria ukryła tajemniczy list. Rozległ się dźwięk dzwonka. Galanteria natychmiast ukryła list, zostawiła zeszyt na stole i zaczęła wyciągać potrzebne książki. Wszyscy uczniowie weszli do klasy. Przy Galanterii stanęła miętowa jednorożka
-Mogłabym z tobą siedzieć?- zapytała
-Pewnie
Miętowa klacz usiadła na krześle obok Galanterii, a Divine Roses rozpoczęła swój nudny wykład. Dreszcze wstrząsnęły Galanterią. Coś było nie tak. Coś było inne niż zwykle. Ziemska klacz przeraziła się nie na żarty. Spojrzała przez okno. Dzrzewa uginały się pod naporem wiatru. Okno klasy się otworzyło. Wiatr przewracał strony zeszytu Galanterii. Kiedy otworzyła się ostatnia strona wypadła z niej koperta. Ku przerażeniu Galanterii otworzyła się. Wypadło z niej czarne pióro i kartka. Minty (tak zwała się jednorożka) wpatrywała się w Galanterię. Ziemska klacz wzięła kartkę. Znajdowały się na niej 2 słowa:

                                                                 Już czas

-Divine Roses!- głos wydobył się z nikąd
Głos. Taki sam jak w jej śnie.
Cała klasa zamarła w przerażeniu
-Divine Roses!- wołanie powtórzyło się
Galanteria miała zielone pojęcie do kogo on należał.
-Dał by sobie święty spokój- nauczycielka szepnęła
Divine Roses wyszła z klasy. Galanterii zaczęło się kręcić w głowie. Ostatnią rzeczą jaką zobaczyła był tłum uczniów pochylonych nad nią.
                                                                   ***
To było niesamowite. Galanteria unosiła się w powietrzu. W dole widziała czarnego alicorna i panią Roses rozmawiających ze sobą. Choć była daleko dokładnie słyszała każde słowo.
-Zapomnij Vaider (czyt. Łejder). Ona nie opuści tego akademika!- zagrzmiał głos nauczycielki
-Nadszedł czas. Musi się dowiedzieć kim jest i taka przedpotopowa wersja chanelinga jak ty nie przeszkodzi mi w przekazaniu jej kilku informacji. –czarny alicorn nie odpuszczał.
 Galanteria wiedziała jaka to informacja. Czy umrze szybko, czy w męczarniach.
-Jeszcze raz nazwiesz mnie chanelingiem, a pożałujesz! Nie należę do tych psów, ale do chanterlinów i dobrze o tym wiesz! Nie zabierzesz jej stąd. Jest jedną z najlepszych uczennic.
-Najlepszej wiedzy, czy najlepszego zysku? Trzymasz ją tylko dla pieniędzy.- powiedział czarny alicorn
-Masz rację, ale ona o tym nie wie!- pani Roses była wściekła
-Zdaje mi się, że w życiu być nie uwierzyła kto mi to podsunął.
Teraz już było wiadomo, że Divine Roses ma zamiar skończyć to raz na zawsze. Jej róg zalśnił. Rzuciła się na czarnego alicorna. On zdawał się nie robić z tego kłótnik. Jego róg również zalśnił. Po chwili Divine Roses leżała nieprzytomna na ziemi. Galanteria wiedziała, że żyje. Obraz stawał się coraz bardziej zamglony. Wreszcie nie było widać nic.
                                                                      ***
Ziemska klacz otworzyła oczy. Nad nią stał tłum uczniów i uczennic. Każdy pytał się czy wszystko w porządku.
-Nic mi nie jest- powiedziała
Nagle zdała sobie z czegoś sprawę.
-Bądźcie ostrożni. On tu zaraz będzie!
-Kto?- zapytała chórem klasa
-Nie mam czasu na wyjaśnienia. Muszę uciekać- powiedziała i ruszyła cwałem w stronę drzwi
-Dokąd w ogóle biegniesz?- zapytała ją zdenerwowana Minty
-Nie mogę powiedzieć. Jakbym to zrobiła on zaraz wydobyłby to z was.
Otwarła drzwi i ruszyła cwałem do nikąd.
-Muszę się gdzieś ukryć- myślała gorączkowo- Tylko gdzie?

-------------------------------
Dla zaspokojenia waszej ciekawości Divine Roses i Veider już się przedtem spotkali, ale o tym się dowiecie więcej w 6 części. I co to jest ten chanterlin? 

2 komentarze:

  1. Kurcze... Nawet nie wiesz jak coraz bardziej zżera mnie ciekawość, gdy czytam ASM. Coś mi się zdaje, że najlepszą kategorią do tego fica będzie [Neverending story]...
    I właśnie. Co to ten chanterlin? Ale nie mów mi. Chcę niespodziankę ^m^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń